>>>BETFAN - TRIUMF BONUSA NAD BOOSTEM <<<<
>>> ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 200 ZŁ!<<<
Fortuna bonus

Opłacalność bukmacherki

C 82

chriskola

Użytkownik
90 % tego co napisałeś to prawda.
Jest inaczej przestań się mądrzyć, załóż temat podaj 200 typów od ziemianka z podatkiem poka yield na + i porozmawiamy.
 
bmw14.5 612

bmw14.5

Użytkownik
Kursy są złe wystawiane. Piszesz bzdury, nie raz linie na koszu czy siatce masz po 1.7-1.9, a nagle znajdziesz ten sam typ (czasem inaczej nazwany) po kursie 2.15 przykładowo.
To który kurs twoim zdaniem jest źle wystawiony?
Rozumiem, że te oba te niższe, bo ty raptem złapałeś 2,15
P.S.
Możemy się tak umówić, że tam gdze znajdziesz kurs 1,20 maksymalnie, będziesz gral u mnie po kursie 1,10
Przykład jak dla laika, ale widzę, że wciąż nie ogarniasz tematu i myślisz, że wynik meczu sportowego można przewidzieć i dokładnie oszacować. Żal mi ciebie!
 
Otrzymane punkty reputacji: +13
C 82

chriskola

Użytkownik
No powylewaj żale dalej. Zaczynasz pisać głupoty typu żal mi Ciebie, bo nie masz już co napisać. Uwielbiam takie osoby po prostu, które żyją w swoim świecie, pieprzą głupoty i na koniec zaczynaja pisać bezsensowne rzeczy do innych osób żeby nie wiem co pokazać.
Sek jest w tym, ze każdy w miarę ogarnięty człowiek na tym forum, po tym co napisałeś stwierdzi, ze jesteś idiota, wiec jeżeli poprawi Ci to humor i poniesie Twoja wartość to popisz sobie jeszcze.
Lepiej zastanów się nad sobą i pomysl czy samego siebie Ci nie żal skoro nie ogarniasz podstaw tego czym się zajmujesz.
Nie możesz zrozumieć prostej rzeczy gdyby kurs, z jakiegokolwiek powodu, nie był nigdy zle wystawiony to nigdy byś nie zarobił w dłuższym okresie na obstawianiu. Proste? Każda gra losowa od ruletki, przez gry losowe z informacja niepełna jak np poker opierają się na prawdopodobieństwie. W każdej grze występuje i wygrywasz kiedy to wykorzystujesz. Dlatefo nigdy nie wygrasz na ruletce, bo tam kurs zawsze jest dobrze wystawiony. Twoja wartość oczekiwana jest mniejsza od 1 za każdym razem. Możesz to zrozumieć czy jest to za trudne? Jeśli bukmacher nie popełniał by błędów i kursy były by zawsze dobrze wystawione i pomniejszone o marże Twoja gra była by jak granie w ruletkę i każda osoba była by na minusie.
I właśnie to co powiedziałeś, ze nie da się oszacować dokładnie spotkania, bo jest za dużo zmiennych i informacji, nie zawsze sama statystyka pomaga sprawia to, ze bukmacherzy te błędy popełniają.
Kończąc każda gda opiera się na matematyce, możesz owijać to w inne słowa pisząc o schematach i innych bzdurach ale i tak podstawa wszystkiego jest matematyka i prawdopodobieństwo. Jeśli twierdzisz inaczej to Twoja sprawa.
Tak jak napisałem wcześniej ja mogę twierdzić, ze 2+2 daje 5 i się kłócić z każdym na tej samej zasadzie. Tylko problem tego jest taki, ze tego nie udowodnię, tak jak i Ty nie udowodnisz swoich tez.
 
mjaurvcein 25,1K

mjaurvcein

Użytkownik
Dla nich bukmacherka to matematyka.
A oni zamiast meczy,drużyn,zawodników obstawiają kursy.
No w samo sedno.
Ty, Adamo, bmw i pewnie pozostale 90% forum gra na zasadzie &quot;przeanalizowalem, mysle, uwazam ze ta druzyna wygra wiec na nia gram&quot;.
My gramy &quot;przeanalizowalem, mysle, uwazam ze kurs na ta druzyne jest zbyt wysoki wiec go gram&quot;.
Masz racje, dla mnie bukmacherka to matematyka, zamiast meczow obstawiam kursy.
 
Otrzymane punkty reputacji: +9
S 25,4K

sobolekk

Użytkownik
Adamo prosiłbym jak i wielu innych użytkowników o niekarmienie trolli.
Dla nich bukmacherka to matematyka.
A oni zamiast meczy,drużyn,zawodników obstawiają kursy.
Nie ważne jest co grają kto z kim gdzie i dlaczego.
Ważne są wystawione kursy przez bukmachera który się czasem myli i trzeba to pokazać.
Najważniejszy jest rachunek prawdopodobieństwa.
Osoby które grają z podatkiem to skończeni idioci kosmici i osoby nie warte własnego zdania.
Ludzie którzy prowadzą własne tematy na forum to frajerzy i bajkopisarze.
A oni pozjadali wszelkie rozumy i są bogami świata i wszechświata.
To trzeba mieć łeb. :facepalm:
Hehe jakbym widział siebie w wieku 16 lat.Prawdopodobieństwo nie ważne kurs przyzwoity raczej wygrają gramy !! A do tego może jeszcze coś dołożmy xddd podatek? Kogo to obchodzi ważne ile do wygrania xdddx
 
malyenter1 2,2K

malyenter1

Użytkownik
Po pierwsze,wejdź sobie na jakąś porównywarkę kursów typu oddsportal i zobacz różnicę w kursach (tzw. legalne buki mają większą marżę, a co za tym idzie oferują niższe kursy).
Druga sprawa, weźmy najprostszy przykład, grasz stałą stawką i kursy 2,00, przy skuteczności 50% jesteś na 0, a teraz oblicz sobie ile straciłbyś grając u legalnego przy tej samej skuteczności i jaki % trafionych typów byś musiał zrobić, żeby wyjść na zero.
Już nie mówię nawet o graniu niskich kursów u legalnych, bo to jakiś żart.
A nielegalny da ci wyższy kurs? A podatki są wszędzie może tylko trochę mniejsze .
 
C 82

chriskola

Użytkownik
Tylko „trochę” mniejsze :facepalm:
Powiedz mi gdzie są porównywalne, (oprócz chyba Portugalii) podaj jakieś inne kraje.
Polska jak chodzi o te rynki to porównana może być do krajów 3 świata afrykanskich lub Korei północnej.
 
malyenter1 2,2K

malyenter1

Użytkownik
Tylko „trochę” mniejsze :facepalm:
Powiedz mi gdzie są porównywalne, (oprócz chyba Portugalii) podaj jakieś inne kraje.
Polska jak chodzi o te rynki to porównana może być do krajów 3 świata afrykanskich lub Korei północnej.
Chriskola nie &quot;porównywalne&quot; tylko mniejsze . A z wysokością podatku to rzeczywiście masz rację tylko Portugalia . Przez tą je...ną ustawę sporo tracimy.
 
brodaty-zolw 66,2K

brodaty-zolw

Forum VIP
Chciałem napisać swoje podsumowanie roku, ale znalazłem ten temat i z chęcią się wypowiem.
Czy moim zdaniem granie u bukmachera jest opłacalne? Tak.
Czy każdy może wygrywać? Absolutnie nie.
Czy jestem wstanie zarabiać na bukmacherce? Tak.
Czy będę to robił? Nie.
Dlaczego? Bo to zabawa na cały etat i bez zaangażowania się w 100% tak naprawdę jest ciężko cokolwiek ugrać. Posłużę się tutaj prostym przykładem. Pierwszy miesiąc tegorocznego sezonu NBA. Każda noc to przynajmniej jedno obejrzane spotkanie, w trakcie dnia zamiast spędzać czas jak normalny człowiek to oglądam skróty, czytam artykuły, a co za tym idzie moja wiedza jest co raz większa jednak moje życie prywatne idzie w dół. W pracy moja produktywność spada o kilkanaście procent i nie chodzi tutaj tylko o ciało, a także o umysł, który zajmuję się głównie analizowaniem spotkań. Pod czas rozmowy ze znajomymi zamiast rozmawiać z nimi zastanawiasz się czy może nie warto zagrać dziś overa Davisa, bo przecież musi się przełamać. A może jednak nie? Bo ma ciężkiego przeciwnika, który będzie z nim wychodził za nim wszędzie i nogi pozwolą ustać? Mija dzień za dniem, twojego konta u bukmachera rośnie. Przychodzi sobota, a Ty zamiast wyjść ze znajomymi stwierdzasz, że wolisz zostać w domu i śledzić swój kupon. No halo? Czy tak to powinno wyglądać? Wydaję mi się, że nie. Podejrzewam, że 95% osób, które obstawia robi to ze względu na to, że interesuję się daną dyscypliną sportu i wydaje jej się, że zna się na niej na tyle, że może na niej zarabiać. Ale czy to prawda? W większości przypadków nie ma opcji, bo przecież bukmacherzy by nie wytrzymali i musieli zamknąć swoje firmy. Gram regularnie już jakieś 4 lata i powiedzmy, że zaczynając od cashbacków na członków rodziny udało się zarabiać, potem przyszły większe stawki, które również dawały zarobek, ale ten rok jest przełomowy. Momentami postawiłem na życie i zacząłem angażować się w inne rzeczy i co się stało? Mój bilans w tym roku był na minus. Mistrzostwa świata w piłce - minus, mistrzostwa świata w darcie - minus, liga mistrzów = 0 tylko i wyłącznie dzięki długoterminówce, która uratowała fazę grupową. Trzeba również pamiętać, że jest wiele zmiennych, które często powodują, że nasze zakłady nie wchodzą i są to rzeczy, których nie można przewidzieć. Znam wiele osób, które świetnie analizuje spotkania, które nie wchodzą chociażby przez brak VAR&#39;u w Lidze Mistrzów czy chore błędy sędziów w NBA lub niespodziewane wylewy mózgu na podwójnych w darcie. Czy tak naprawdę nasze nerwy są warte tych paru stówek, które możemy wygrać pod czas weekendu? Czy nie lepiej skupić się na czymś innym? Odpowiedź na to pytanie zostawiam wam. Nikogo nie będę odciągał od grania, bo każdy ma swój rozum, a ja sam potrafię iść/przelać pieniążki do buka i postawić kupon za 100zł, gdy mam nudną sobotę/niedzielę i jedyne co chce zrobić to obejrzeć jakiś mecz. To jednak zdarza się już co raz rzadziej i naprawdę mnie to cieszy. Pomijam zupełnie fakt grania u &quot;ziemniaków&quot;, bo podatek to najgłupsza rzecz jaka mnie spotkała. Jeżeli jednak wiemy o tym, a nadal dajemy się okradać to czy nie jesteśmy uzależnieni? Kwestia do przemyślenia w mojej opinii. Oczywiście jest to moja ocena całej sytuacji jednak podejrzewam, że nie jestem w tym samym i oczywiście są wyjątki od reguły, gdzie ktoś pójdzie do buka puści kupon i wygra pokaźną sumkę jednak w perspektywie czasu bez dokładnej analizy, zagłębiania się w temat ciężko jest zarabiać i po trzech wygranych kuponach przyjdzie 20 przegranych i koniec końców buk na nas zarobi. Wiem, że wielu traktuje hazard jako hobby, ale jeden z użytkowników ma fajny podpis: &quot;Hazard to drogie Hobby&quot; i trudno się z tym nie zgodzić, bo tak ewidentnie jest.
 
M 150

mattanderson

Użytkownik
Chciałem napisać swoje podsumowanie roku, ale znalazłem ten temat i z chęcią się wypowiem.
Czy moim zdaniem granie u bukmachera jest opłacalne? Tak.
Czy każdy może wygrywać? Absolutnie nie.
Czy jestem wstanie zarabiać na bukmacherce? Tak.
Czy będę to robił? Nie.
Dlaczego? Bo to zabawa na cały etat i bez zaangażowania się w 100% tak naprawdę jest ciężko cokolwiek ugrać. Posłużę się tutaj prostym przykładem. Pierwszy miesiąc tegorocznego sezonu NBA. Każda noc to przynajmniej jedno obejrzane spotkanie, w trakcie dnia zamiast spędzać czas jak normalny człowiek to oglądam skróty, czytam artykuły, a co za tym idzie moja wiedza jest co raz większa jednak moje życie prywatne idzie w dół. W pracy moja produktywność spada o kilkanaście procent i nie chodzi tutaj tylko o ciało, a także o umysł, który zajmuję się głównie analizowaniem spotkań. Pod czas rozmowy ze znajomymi zamiast rozmawiać z nimi zastanawiasz się czy może nie warto zagrać dziś overa Davisa, bo przecież musi się przełamać. A może jednak nie? Bo ma ciężkiego przeciwnika, który będzie z nim wychodził za nim wszędzie i nogi pozwolą ustać? Mija dzień za dniem, twojego konta u bukmachera rośnie. Przychodzi sobota, a Ty zamiast wyjść ze znajomymi stwierdzasz, że wolisz zostać w domu i śledzić swój kupon. No halo? Czy tak to powinno wyglądać? Wydaję mi się, że nie. Podejrzewam, że 95% osób, które obstawia robi to ze względu na to, że interesuję się daną dyscypliną sportu i wydaje jej się, że zna się na niej na tyle, że może na niej zarabiać. Ale czy to prawda? W większości przypadków nie ma opcji, bo przecież bukmacherzy by nie wytrzymali i musieli zamknąć swoje firmy. Gram regularnie już jakieś 4 lata i powiedzmy, że zaczynając od cashbacków na członków rodziny udało się zarabiać, potem przyszły większe stawki, które również dawały zarobek, ale ten rok jest przełomowy. Momentami postawiłem na życie i zacząłem angażować się w inne rzeczy i co się stało? Mój bilans w tym roku był na minus. Mistrzostwa świata w piłce - minus, mistrzostwa świata w darcie - minus, liga mistrzów = 0 tylko i wyłącznie dzięki długoterminówce, która uratowała fazę grupową. Trzeba również pamiętać, że jest wiele zmiennych, które często powodują, że nasze zakłady nie wchodzą i są to rzeczy, których nie można przewidzieć. Znam wiele osób, które świetnie analizuje spotkania, które nie wchodzą chociażby przez brak VAR&#39;u w Lidze Mistrzów czy chore błędy sędziów w NBA lub niespodziewane wylewy mózgu na podwójnych w darcie. Czy tak naprawdę nasze nerwy są warte tych paru stówek, które możemy wygrać pod czas weekendu? Czy nie lepiej skupić się na czymś innym? Odpowiedź na to pytanie zostawiam wam. Nikogo nie będę odciągał od grania, bo każdy ma swój rozum, a ja sam potrafię iść/przelać pieniążki do buka i postawić kupon za 100zł, gdy mam nudną sobotę/niedzielę i jedyne co chce zrobić to obejrzeć jakiś mecz. To jednak zdarza się już co raz rzadziej i naprawdę mnie to cieszy. Pomijam zupełnie fakt grania u &quot;ziemniaków&quot;, bo podatek to najgłupsza rzecz jaka mnie spotkała. Jeżeli jednak wiemy o tym, a nadal dajemy się okradać to czy nie jesteśmy uzależnieni? Kwestia do przemyślenia w mojej opinii. Oczywiście jest to moja ocena całej sytuacji jednak podejrzewam, że nie jestem w tym samym i oczywiście są wyjątki od reguły, gdzie ktoś pójdzie do buka puści kupon i wygra pokaźną sumkę jednak w perspektywie czasu bez dokładnej analizy, zagłębiania się w temat ciężko jest zarabiać i po trzech wygranych kuponach przyjdzie 20 przegranych i koniec końców buk na nas zarobi. Wiem, że wielu traktuje hazard jako hobby, ale jeden z użytkowników ma fajny podpis: &quot;Hazard to drogie Hobby&quot; i trudno się z tym nie zgodzić, bo tak ewidentnie jest.
Pozostaje się z tym zgodzic. Jednak weź pod uwage, że większość nałogowych hazardzistów, w tym również na tym forum nie posiada czegos takiego jak życie towarzyskie. To z reguły ludzie chorzy, żyjący w świecie b365 , spędzający tam po 20 h dziennie . Podobnie jak alkoholicy, ich światem zawładnął nałóg, miejsca na inne rzeczy już raczej nie ma
No w samo sedno.
Ty, Adamo, bmw i pewnie pozostale 90% forum gra na zasadzie &quot;przeanalizowalem, mysle, uwazam ze ta druzyna wygra wiec na nia gram&quot;.
My gramy &quot;przeanalizowalem, mysle, uwazam ze kurs na ta druzyne jest zbyt wysoki wiec go gram&quot;.
Masz racje, dla mnie bukmacherka to matematyka, zamiast meczow obstawiam kursy.
Kazdy kto wygrywa na buku tak obstawia. Uproszczona wersja valuebetingu. Mało kto jednak rozumie w czym rzexz, gdyż ludzie to w wiejszisci oczywiste debile
 
adamo80 17,4K

adamo80

Użytkownik
Chciałem napisać swoje podsumowanie roku, ale znalazłem ten temat i z chęcią się wypowiem.
Czy moim zdaniem granie u bukmachera jest opłacalne? Tak.
Czy każdy może wygrywać? Absolutnie nie.
Czy jestem wstanie zarabiać na bukmacherce? Tak.
Czy będę to robił? Nie.
Dlaczego? Bo to zabawa na cały etat i bez zaangażowania się w 100% tak naprawdę jest ciężko cokolwiek ugrać. Posłużę się tutaj prostym przykładem. Pierwszy miesiąc tegorocznego sezonu NBA. Każda noc to przynajmniej jedno obejrzane spotkanie, w trakcie dnia zamiast spędzać czas jak normalny człowiek to oglądam skróty, czytam artykuły, a co za tym idzie moja wiedza jest co raz większa jednak moje życie prywatne idzie w dół. W pracy moja produktywność spada o kilkanaście procent i nie chodzi tutaj tylko o ciało, a także o umysł, który zajmuję się głównie analizowaniem spotkań. Pod czas rozmowy ze znajomymi zamiast rozmawiać z nimi zastanawiasz się czy może nie warto zagrać dziś overa Davisa, bo przecież musi się przełamać. A może jednak nie? Bo ma ciężkiego przeciwnika, który będzie z nim wychodził za nim wszędzie i nogi pozwolą ustać? Mija dzień za dniem, twojego konta u bukmachera rośnie. Przychodzi sobota, a Ty zamiast wyjść ze znajomymi stwierdzasz, że wolisz zostać w domu i śledzić swój kupon. No halo? Czy tak to powinno wyglądać? Wydaję mi się, że nie. Podejrzewam, że 95% osób, które obstawia robi to ze względu na to, że interesuję się daną dyscypliną sportu i wydaje jej się, że zna się na niej na tyle, że może na niej zarabiać. Ale czy to prawda? W większości przypadków nie ma opcji, bo przecież bukmacherzy by nie wytrzymali i musieli zamknąć swoje firmy. Gram regularnie już jakieś 4 lata i powiedzmy, że zaczynając od cashbacków na członków rodziny udało się zarabiać, potem przyszły większe stawki, które również dawały zarobek, ale ten rok jest przełomowy. Momentami postawiłem na życie i zacząłem angażować się w inne rzeczy i co się stało? Mój bilans w tym roku był na minus. Mistrzostwa świata w piłce - minus, mistrzostwa świata w darcie - minus, liga mistrzów = 0 tylko i wyłącznie dzięki długoterminówce, która uratowała fazę grupową. Trzeba również pamiętać, że jest wiele zmiennych, które często powodują, że nasze zakłady nie wchodzą i są to rzeczy, których nie można przewidzieć. Znam wiele osób, które świetnie analizuje spotkania, które nie wchodzą chociażby przez brak VAR&#39;u w Lidze Mistrzów czy chore błędy sędziów w NBA lub niespodziewane wylewy mózgu na podwójnych w darcie. Czy tak naprawdę nasze nerwy są warte tych paru stówek, które możemy wygrać pod czas weekendu? Czy nie lepiej skupić się na czymś innym? Odpowiedź na to pytanie zostawiam wam. Nikogo nie będę odciągał od grania, bo każdy ma swój rozum, a ja sam potrafię iść/przelać pieniążki do buka i postawić kupon za 100zł, gdy mam nudną sobotę/niedzielę i jedyne co chce zrobić to obejrzeć jakiś mecz. To jednak zdarza się już co raz rzadziej i naprawdę mnie to cieszy. Pomijam zupełnie fakt grania u &quot;ziemniaków&quot;, bo podatek to najgłupsza rzecz jaka mnie spotkała. Jeżeli jednak wiemy o tym, a nadal dajemy się okradać to czy nie jesteśmy uzależnieni? Kwestia do przemyślenia w mojej opinii. Oczywiście jest to moja ocena całej sytuacji jednak podejrzewam, że nie jestem w tym samym i oczywiście są wyjątki od reguły, gdzie ktoś pójdzie do buka puści kupon i wygra pokaźną sumkę jednak w perspektywie czasu bez dokładnej analizy, zagłębiania się w temat ciężko jest zarabiać i po trzech wygranych kuponach przyjdzie 20 przegranych i koniec końców buk na nas zarobi. Wiem, że wielu traktuje hazard jako hobby, ale jeden z użytkowników ma fajny podpis: &quot;Hazard to drogie Hobby&quot; i trudno się z tym nie zgodzić, bo tak ewidentnie jest.
Mogę się pod tym wszystkim co napisałeś podpisać dwiema rękami... !!! Może z wyjątkiem części dotyczącej grania u polskich buków, ale to już wyjaśniałem wielokrotnie jakie jest moje zdanie...
Co do samej gry to nawet jak ktoś nie ma życia towarzyskiego, ja raczej nie mam jakiegoś wielkiego to zamiast sobie w spokoju obejrzeć film, pograć czy zrelaksować się w inny sposób ciągle myśli co zagrać, co skontrować itd. Ja zawsze powtarzam - w małych dawkach, przynajmniej dla mnie to jest ok, w dużych strasznie wyniszcza... W czasie MŚ całe życie miałem tylko temu podporządkowane, udało mi się obejrzeć WSZYSTKIE mecze całych mistrzostw, ale de facto cały okres wywalony z życiorysu... Minimalne zaangażowanie w pracę, zero obejrzanych filmów i nawet jak się bawiłem z dzieckiem to wciąż myślałem o betach... Na dzień dzisiejszy nawet nie mam specjalnie ochoty na grę, na LM czyli zgodnie z moją strategią... Zgadzam się też, że aby wygrywać trzeba się mocno wgryźć bo jak w każdej dziedzinie życia tylko pełne zaangażowanie, dokładne analizy i mnóstwoooo czasu dają rezultaty... Nie jest to jednak zwykła praca, bo jak pisałeś cały czas się myśli... Ja zasypiałem myśląc o betach, meczach w danym dniu, a jak się budziłem to znowu myślałem... Póki sprawia to radość, póki przynosi plus to ok, a jak nie to lepiej dać sobie spokój...
Im dłużej obserwuję dział kupony tym bardziej dochodzą do wniosku, że większość osób to po prostu hazardziści... Na początku mojej obecności na tym forum wydawało mi się, że jednak specjaliści, ale być może to kwestia kto odszedł, kto został, a kto doszedł... Dzisiaj przy okazji poczytałem ostatnie wpisy Ramzesy, którego bardzo lubiłem i aż się łezka w oku zakręciła...
Reasumując - jako, że to dział dla początkujących - w małych dawkach, pod ścisłym własnym auotnadzorem jest to bardzo fajna rozrywka - tak jak fajne jest wyskoczenie z kumplami lub dziewczyną na dyskotekę i od czasu do czasu &quot;zresetowanie się&quot;, natomiast jak byśmy codziennie pili to w szybkim tempie byśmy się uzależnili. Zaraz jednak ktoś powie - chwileczkę ale są ludzie, którzy mają taki zawód i zarabiają... Więc ja odpowiadam - to i są degustatorzy wina czy wódki, którzy też mają taki zawód, ALE TO ZUPEŁNIE CO INNEGO... I na koniec to co zawsze powtarzam - tylko 5% osób na świecie regularnie zarabia na bukmacherce, 95% traci... ????
 
bejrut 1,5K

bejrut

Użytkownik
Brodaty to pięknie ujął. Można zarobić ale to kosztuje sporo czasu. Nie oglądasz, nie śledzisz na bieżąco danej dyscypliny, nie czytasz newsów na temat drużyn czy zawodników to w dłuższej perspektywie zawsze będzie minus. I przede wszystkim chłodna głowa i masa szczęścia. Na moim przykładzie - w zeszłym roku roku miałem swój niby system, grałem jeden kupon w tygodniu w Totolotku, w każdy piątek bez podatku na podwojenie za 100 lub 200 zł. Mecze na cały weekend. Kursy raczej niskie, 5, 6 zdarzeń na kupon. Wybierałem około 15 zdarzeń i robiłem selekcję - czytałem newsy, twittery, facebooki, oficjalne strony drużyn, wywiady itp itd. I na kupon szło pięć, sześć meczy. I szło na początku zajebiście. Z dwóch wpłaconych stówek zrobiłem w dwa miesiące ponad 1400zł. Ale cały tydzień na necie, zero czasu na coś innego, myślenie tylko o tym co zagrać. No i sobie pomyślałem że jak na tyle czasu to dupy nie urywa i można przecież więcej... No i się zaczęło dokładanie, granie w tygodniu i jak się skończyło pewnie wiecie... Także chłodna glowa przede wszystkim bo bez tego pozostaje Januszowe granie za piątkę.
 
adamo80 17,4K

adamo80

Użytkownik
Brodaty to pięknie ujął. Można zarobić ale to kosztuje sporo czasu. Nie oglądasz, nie śledzisz na bieżąco danej dyscypliny, nie czytasz newsów na temat drużyn czy zawodników to w dłuższej perspektywie zawsze będzie minus. I przede wszystkim chłodna głowa i masa szczęścia. Na moim przykładzie - w zeszłym roku roku miałem swój niby system, grałem jeden kupon w tygodniu w Totolotku, w każdy piątek bez podatku na podwojenie za 100 lub 200 zł. Mecze na cały weekend. Kursy raczej niskie, 5, 6 zdarzeń na kupon. Wybierałem około 15 zdarzeń i robiłem selekcję - czytałem newsy, twittery, facebooki, oficjalne strony drużyn, wywiady itp itd. I na kupon szło pięć, sześć meczy. I szło na początku zajebiście. Z dwóch wpłaconych stówek zrobiłem w dwa miesiące ponad 1400zł. Ale cały tydzień na necie, zero czasu na coś innego, myślenie tylko o tym co zagrać. No i sobie pomyślałem że jak na tyle czasu to dupy nie urywa i można przecież więcej... No i się zaczęło dokładanie, granie w tygodniu i jak się skończyło pewnie wiecie... Także chłodna glowa przede wszystkim bo bez tego pozostaje Januszowe granie za piątkę.
To jest częsty błąd ludzi - przy małych stawkach wychodzi, przy dużych nie... Dlaczego ? W małych stawkach sobie mówimy - co tam, stracę tą stówkę albo dwie to jak bym stracił na imprezie, nic się nie stanie.., więc gra się na luzie, a w związku z tym nie ma ciśnienia na &quot;odrabianie&quot;, spokojniej się myśli... Idzie bardzo dobrze więc zwiększa się stawki, ale wtedy... to już co innego bo zaczynamy sobie zdawać sprawę, że gramy za pół pensji, albo całą i świadomie lub podświadomie większe emocje, ból przy stracie, chęć odrobienia... Dlatego polecam zrobić coś takiego: przeznaczam na jakiś odcinek czasowy lub wydarzenie typu MŚ lub 1/4 LM określony budżet np. 2000zł (z tyłu głowy wiem, że i tak go przekroczę) więc zakładam, że na całe wydarzenie nie wydam więcej niż 4000zł i z góry zakładam, że tą kasę tracę... Startuję z tymi 2000zł i się kompletnie nie przejmuję jak coś nie wchodzi, trudno.. i tak było liczone na straty... I wtedy dopiero można wygrać... ???? I nigdy nie stawiać sobie żadnego celu finansowego np. z 1000zł zrobić 10000zł, cieszyć się z każdej nawet minimalnej wygranej i nie być pazernym... Nie należy tez grać jak się ma jakieś kłopoty finansowe lub rodzinne, zawodowe, prywatne bo wtedy się gra na poprawę nastroju... Jest naprawdę spory katalog autokontroli i ograniczeń, który trzeba wdrożyć, a nawet jak się wdroży często i tak się nie udaje wszystkiego zachować...
 
ryanwolf 26K

ryanwolf

Użytkownik
Bardzo proste. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że żeby być na plus długofalowo musisz brać value. Pokaż mi tu, na forum, osoby, które po powiedzmy tysiącu betów w dalszym ciągu mają przewagę nad BF/Pinnacle. Kilka? A ile osób typuje na forum? W sumie zarabiać u softów jest banalnie łatwo. Abstrahując od limitów. Ale znajomość +EV jest wśród obstawiających żałośnie niska. Sam od szukania magicznych systemów do pełnego zrozumienia value dochodziłem kilka lat. Jak już zostało powiedziane, ogromna większość typuje bo &quot;dokonałem analizy, wydaje mi się, że zespół X wygra&quot;. Co ma za znaczenie jakaś tam analiza i co komu się wydaje? Albo bierzesz value albo w ogóle nie graj, bo szkoda pieniędzy. 5% max. A wydaje mi się, że i niżej.
 
5xharoldx5 1,4M

5xharoldx5

Znawca - Szachy
Akurat w tym przypadku zgadzam się z Adamo80 w 100%.
Pamiętam też post użytkownika beniamin-gt(bardzo dobrze zna się na boksie). Pozwolę sobie go zacytować, post jest stary, bo z marca 2017:
Moja ogólna uwaga na temat hazardu jest również taka, że to coś ma sens tylko wówczas, gdy traktujemy to jako coś w rodzaju funduszu emerytalnego. Jak rozważam swoje błędy, to bardzo często dochodzę do wniosku, że gubiła mnie niecierpliwość, chęć regularnego pomnażania kapitału. To tak nie działa. Nie w boksie. Najlepiej grać rzadko, a odważnie. Na przykład 10 zakładów rocznie. Nie ma nic gorszego niż konieczność zarobienia na bieżące lub nadchodzące wydatki. Hazard jest w sumie tylko dla bogatych. Dobry pomysł jako fundusz emerytalny, ale fatalny jako praca.
Zgadzam się z tym. Za większe pieniądze powinno się grać typy, które naprawdę mocno czujemy, że wejdą. Czasem nie musi to być typ na mecz, który ma się odbyć w najbliższej przyszłości, a może to być nawet długoterminówka.
Pamiętam, że na początku roku 2017 byłem naprawdę mocno zachwycony grą Pittsburgh Penguins w NHL, jeśli grali u siebie. Zwykle demolowali tam swoich rywali. Wiedziałem, że jak przyjdą playoffy, to ich gra u siebie dalej będzie świetna, a na wyjazdach też się poprawią, po prostu to czułem. To właśnie oni byli aktualnym mistrzem, bo przyjściu nowego trenera zaczęli wymiatać. Dla mnie jedynym realnym rywalem dla nich na wschodzie byli Washington Capitals, ale sezon wcześniej Capitals zagrali genialny regular season, a w playoffach przegrali z Penguins, więc tu też się jakoś nie bałem. Do tego kurs na Pittsburgh Penguins, że wygrają Konferencję Wschodnią był w tamtym czasie ok. 6,00, co uważałem za ogromne value. Niewiele typów w życiu czułem tak mocno jak ten. Wówczas miałem plan, żeby wszystkie wolne pieniądze na bukmacherkę ładować właśnie w ten długoterminowy typ.
A jak się sezon zakończył? Pittsburgh Penguins nie tylko wygrali Konferencję Wschodnią, ale ponownie wygrali całe rozgrywki, więc wszystko było tak jak myślałem. Ile zarobiłem? NIC :] Niestety doszedłem wówczas do wniosku, że co ja tam się będę pchać z całą kasą na ten typ, lepiej najpierw powiększyć swój budżet na innych typach, żeby było więcej kasy na Penguins. Niestety sporo straciłem na typach, więc opcja z typem długoterminowym za konkretniejsze pieniądze odpadła i nawet za drobne tego nie pograłem. Pamiętam jakiego doła złapałem jak Pittsburgh w finale konferencji z Ottawą w meczu numer 7 strzelił decydującego gola w dogrywce wygrywając na wschodzie... Do tej pory żałuję, że nie zrealizowałem mojego pierwotnego planu, wtedy bym sobie ładnie pomnożył pieniążki.
 
I 365

iczasopisma

Użytkownik
5xharoldx5 - z całym szacunkiem... ale mecz nr 7 i gol w dogrywce, to serio warte &quot;włożenia w to wszystkich swoich wolnych pieniędzy&quot;? Może dobrze się stało. Zszedłbyś na zawał, zanim by się ta dogrywka skończyła ;)
 
adamo80 17,4K

adamo80

Użytkownik
5xharoldx5 - z całym szacunkiem... ale mecz nr 7 i gol w dogrywce, to serio warte &quot;włożenia w to wszystkich swoich wolnych pieniędzy&quot;? Może dobrze się stało. Zszedłbyś na zawał, zanim by się ta dogrywka skończyła ;)
Kolego, jak on by to zagrał po kursie 6,00 to już na długo przed tym meczem mógłby skontrować po kursie 3 i też by miał 200% zysku. Przy grubej kasie często tak się robi i nikt nie schodzi na zawał... ????
Czasami tak jest, że czuje się, że coś wejdzie, ale jest po tak wysokim kursie, że człowiek myśli, że jest głupi bo &quot;buk wie najlepiej&quot; i oni prowadzą taką grę psychologiczną, że jak coś jest po 1,15 to musi wejść, a po 10 nie. Najczęściej tak jest..., ale od czasu do czasu można złapać value...
Ja kiedyś też bałem się wysokich kursów, ale teraz po prostu analizuję i tyle i nie ważne czy coś jest po 1,50, 1,80, 6,00 czy 16,00 - jak jestem przekonany do typu to po prostu to gram. Ostatni przykład z brzegu - jak się Chorwacja zaczęła rozkręcać na MŚ złapałem w STS miejsca 1-4 Chorwacji po kursie 3,00 - było value ? Było... Pamiętam jakiś mecz gdzie wygrali w karnych to po ostatnim karnym od razu wszedłem na STS i złapałem ten kurs. Rano na następny dzień było już 2,00... Z wyborów - po świetnej debacie Trzaskowskiego w STS wciąż wisiało 1,85 (u innych było po 1,45) i też momentalnie jak Pan Prezydent wychodził ze studia TV, adamo już w STS działał... ???? Także czasami trzeba szybko reagować...
 
Do góry Bottom