Mam odmienne zdanie. Owszem, Monteiro grał tutaj trzy sety w każdym ze spotkań, ale popatrzmy, z kim on grał. Marti - ok, tutaj może trochę słabo, ale pamiętajmy też, że to był pierwszy mecz Monteiro na ziemi od 1.08 (!!!), zatem minęło prawie 3,5 miesiąca, do tego poprzedni turniej jaki rozgrywał, to challenger w Shenzen w Chinach - druga strona globu, jakby nie patrzeć; dalej Carballes Baena, który w tym sezonie pogrywa naprawdę dobrze i wrócił niedawno do pierwszej setki, jeśli dobrze kojarzę (teraz już w niej nie jest,
ATP 108). Na końcu zawsze groźny Berlocq, który potrafi pogrywać nawet na poziomie
ATP 250. I w tym spotkaniu widziałem cały trzeci set. Nie wiem, co się w drugim podziało, ale czasami się takie rzeczy zdarzają, że ktoś po wygraniu pierwszej partii w drugiej przegrywa sromotnie i to mogła być jedna z tych rzeczy - człowiek się za bardzo rozluźnia, ciężko zebrać myśli i się skupić, set szybko odjeżdża i siada motywacja do walki w nim, zwłaszcza na tak morderczej nawierzchni, jak ziemia. Jak najbardziej prawdopodobny scenariusz zwłaszcza, że to Argentyńczyk był faworytem. Zresztą w meczu z Baeną Monteiro także był dogiem, to tak swoją drogą. No, ale odnośnie meczu z Berlocqiem jeszcze - widziałem ten trzeci set i Monteiro zagrał świetnie. Na serwisie nie do ruszenia. Szybka gra bez kompleksów, rozrzucał Carlosa jak chciał, znajdował świetne kąty, w dodatku on to lewa ręka i topspinowe zagrania a'la Nadal, więc jak trafia, to wygląda to imponująco, bo w przeciwieństwie do Hiszpana on w defensywę się za bardzo nie bawi, a po prostu strzela.
Z kim zaś wygrał Jarry? Coria, który nigdy nie przebił się nawet do drugiej setki, rodak Lama, który próbuje odbudować swój ranking i, przynajmniej na ten moment, na pewno jest gorszy, oraz Galan Riveros. Gość, który dryfuje pomiędzy
ITF-ami a challengerami, przy czym by grać w tych drugich, wciąż musi z reguły przechodzić przez kwalifikacje. Nie widzę odnośnika, żeby Kolumbijczyk dostał dziką kartę, a więc oznacza to, że obsada była na tyle słaba, że gość z rankingiem 308 dostał się do głównej drabinki odkopowo (w sumie końcówka roku, wielu już odpuszcza, nie powinno to dziwić; niejako sezon ogórkowy w tenisie). No podsumowując to tak średnio z tymi rywalami Jarrego. Dodam tylko, że w każdym z tych meczy Chilijczyk był
wyraźnym faworytem buków, widełki kursów biorąc pod uwagę wszystkie 3 mecze to ~1,25-1,40.
Jak dla mnie Monteiro jest lepszym tenisistą od Jarrego. Przyznaję się bez bicia, że akurat Chilijczyka tutaj nie widziałem, ale widziałem troszkę Brazylijczyka i wystarczy mi to, bo wiem, jakie są możliwości obu panów. Argument o graniu u siebie i handicapie w związku z tym można sobie wsadzić między bajki, jak dla mnie jedyną rzeczą, która może tutaj sprawić, że Monteiro przegra, to zła dyspozycja dnia lub zmęczenie, bo w istocie sie tutaj nagrał solidnie - 2,5h, 3h, 2h. Ale organizm młody, jest szansa, że da radę. W każdym razie argumenty, które przedstawiłeś, nie mają najmniejszego przełożenia jak dla mnie i nawet, jeśli Jarry wygra, to nie sprawi to magicznie, że Twoja analiza okaże się słuszna. Można wygrać pieniądze a być w cholernym błędzie, można myśleć dobrze a utopić pieniądze, zwłaszcza w indywidualnym sporcie, jakim jest
tenis - bo w pewnych sytuacjach pewnych rzeczy przedmeczowo się NIE PRZEWIDZI.
Nie chcę rzucać oskarżeniami, bo nie znam Cię, ale jednak będąc tu na forum siłą rzeczy widuję Twoje wpisy i wydaje mi się, że nie oglądałeś ani minuty tego turnieju, a przynajmniej spotkań obu panów; Twój tok myślowy jest bardzo wyraźny i można go zawrzeć tak: hm, gość 3x z rzędu stracił seta => męczy się na tym turnieju; drugi gość 3x z rzędu 2:0 => wow, co za forma; w dodatku gra w swoim kraju, ba, w swoim mieście, a jaki kurs fajny, przecież on to wygra.
No niekoniecznie.
Monteiro @ 1,86 Fortuna