Ciekawa kolejka, pierwsza z maratonu świątecznego. Dzisiaj starcie hitowe.
Patrzę na składy i nasuwają się dwa wnioski:
1) skrzydła są po stronie Liverpoolu -> Salah i Mane grający na przeciętnego Bellerina bez formy oraz młodego Nilesa, po drugiej stronie grający pod siebie, egoistycznie Alexis oraz Iwobi (bardzo przeciętny grajek, fatalne strzały ostatnio, ogółem nie wiem, co w nim Wenger widzi na skrzydle - chyba gra z braku laku)
2) walka o środek pola bardziej wyrównana, gramy na Emirates, więc podejrzewam, że tutaj przejmą tę strefę gospodarze. Wilshere jest na pewno bardziej ,,box to box" od Ramseya. Na Liverpool może być to wybawieniem, bo Aaron ma duże predyspozycje do gry do przodu (wtedy Xhaka zostaje sam z tyłu i robią się kłopoty przy szybkich rywalach).
Wnioski są proste - na miejscu Arsenalu nie dążyłbym za wszelką cenę do gry piłką. Siła The Reds to szybkość, jeżeli Kanonierzy zagrają mądrze w obronie to wytrącają ten atut z rąk Kloppa. Wszyscy wiemy jak męczy się Liverpool, gdy nie strzeli szybko gola (właśnie wtedy tracą najczęściej punkty).
Dodatkowo, warto spojrzeć na wyniki Liverpoolu z ,,topką" ligi w tym sezonie. Albo remisy, albo przegrane. Wyjątek to właśnie Arsenal, ale na Anfield Kanonierom ostatnio gra się fatalnie. Ten mecz z Liverpoolem także do zapomnienia, Wenger ma raczej ciężkie otwarcia sezonów. W tamtym meczu Kanonierzy się posypali od startu.
Czysto statystycznie, Arsene lubi podejmować Liverpool u siebie. Przegrał dwa starcia z The Reds w ciągu 15 lat. Wynik zatem co najmniej dobry.
Arsenal u siebie w tym sezonie 8-0-1. Warto o tym pamiętać. Porażka z Manchesterem dla wielu była niesmakiem, ale tam gospodarze także zagrali fajny futbol. Zdecydowały błędy indywidualne (niekiedy żałosne), których dzisiaj powinni się wystrzegać. Zwłaszcza na początku meczu, gdzie raczej zagrają asekuracyjnie.
Zagram zakład, który od czasu do czasu lubię sobie puścić czyli
Arsenal wygra dowolną połowę (1,71 LVBet). Paradoksalnie, spodziewam się dość żywego startu gości oraz uspokojenia w dalszej fazie meczu. Mam nadzieję, że któryś zespół strzeli w pierwszej połowie. Jeżeli będzie to The Reds, Arsenal naturalnie będzie dążył do wyrównania. Prowadzenie gospodarzy do przerwy również mnie nie zdziwi (para Lovren-Klavan nie wymaga komentarza). Nie spodziewam się również szalonego meczu, ale myślę, że obie drużyny strzelą gola (kurs na to słaby).
___________________________________________________________________________________
Słaby również ze mnie prorok, ale straty punktów u faworyta widziałbym w Burnley lub Leicester. Z tej dwójki wybieram jednak Leicester (nigdy nie mam przekonania do Burnley). Ostatnio fatalny mecz Lisów z Crystal Palace u siebie, teraz przyjeżdża rywal z którym może się grać całkiem nieźle. Dlaczego? Ponieważ nastawią się na kontry. Mając Vardy'go czy też Mahreza oraz Graya ciężko grać pozycyjnie (widać, że tego drużyna Leicester nadal nie opanowała). Czerwone Diabły podrażnione po pucharze, zapewne przejmą kontrolę nad meczem do czasu osiągnięcia korzystnego wyniku. To zaś woda na młyn dla
Leicester. 1X po 1,97 (tu Fotruna akurat) obecnie wygląda całkiem obiecująco. Trzeba brać również pod uwagę wyniki a także ogólny poziom gry. Tutaj Mourinho ostatnio w lidze cieszył się mottem ,,lepsze zdobycze punktowe niż gra". To zaś, kiedyś musi się skończyć.
Oglądałem Manchester kilka razy w tym sezonie (w tym mecz z Arsenalem, Bournemouth, WBA - wszystko przypomnijmy wygrane i to stosunkowo niedawno). Muszę przyznać, że United nie przekonuje. Wisienki potrafiły przejąć kontrolę nad przebiegiem spotkania (więcej sytuacji bramkowych), Arsenal urządził De Gei istną kanonadę, jednak sam popełnił szkolne błędy. Nawet beznadziejny West Brom potrafił napsuć nerwów Manchesterowi. Coś w ekipie Portugalczyka jest ewidentnie nie tak a Leicester wydaje się zespołem, który z takiego obrotu spraw może skorzystać.
__________________________________________________________________________________
Miałem też grać przeciwko Chelsea, ale Everton pomimo lepszych wyników to dla mnie nadal padlina z przodu. Mecz ze Swansea? Bez karnego w pierwszej połowie nie istnieli. Zwycięstwa z Newcastle czy też remis w derbach to raczej szczęśliwe zdobycze punktowe aniżeli wielka zasługa.
Jeżeli The Blues strzelą gola w pierwszej połowie to raczej wyciągną z tego meczu komplet. Podobnie kusiło mnie Burnley, ale ekipa Dyche'a jest jednowymiarowa. Jeżeli Tottenham strzeli - będzie po zawodach. Tego zaś nigdy nie można wykluczyć. Miło się słucha o Burnley, ale ciężko ich ogląda. Stawiania na nich pieniędzy również unikam.