Nadszedł ten długo wyczekiwany moment - inauguracja rozgrywek I ligi na wiosnę. Jednych ta liga bawi, innych pasjonuje z racji sympatii do danego klubu, a jeszcze inni uważają to za dobrą okazję do zarobku. W tym temacie pragnę, byśmy zajęli się tą ostatnią kwestią. Całej kolejki opisywać nie ma sensu. Pewnie, mógłbym to zrobić, ale w jakim celu ? Wszystko i tak nie wejdzie, więc chcę wybrać istne perły z całej oferty na ten weekend. Typy mają pełną rekomendację z mojej strony. Każdy jest godny polecenia i za każdy biorę po części odpowiedzialność.
Nie będę ukrywał, że najbliżej mi do spraw związanych z Wisłą. Tu się urodziłem, tu się wychowałem i losy tego klubu nigdy nie będą mi obojętne. Jeśli ktoś czytał mój post opisujący sezon przygotowawczy to zna moje zdanie, a kilka wniosków tam wyciągnąłem. Pierwsza rzecz to wątpliwości odnośnie tego, czy Wisła w ogóle się utrzyma. Niestety, walczyć trzeba będzie do samego końca. Trener zapowiada, że drużyna jest silniejsza o 30% w porównaniu do jesieni. Wiadomo, Libor Pala to niezły bajerant. On wszystko potrafi wyliczyć co do procenta, powiedzieć wszystko przekładając na kwestie czysto teoretyczne. Denerwuje mnie takie podejście do piłki i do samych piłkarzy. Żeby to zrozumieć, to podam kilka przykładów. Fabian Hiszpański, młody chłopak, zawodnik grający na prawej pomocy. W ostatnim meczu sparingowym, ze Zniczem Pruszków zaliczył dokładnie 3 (słownie: trzy) niecelne podania i trener w 20 min robi zmianę. Poza zawodnikiem kontuzjowanym (zmiana w 5 minucie) to zmiana Hiszpańskiego była "najszybszą" zmianą w tym okresie przygotowawczym. Chłopak zszedł załamany, podchodzi do trenera podaje rękę, a tamten go olał. Resztę spotkania siedział przybity na ławce. Wiem może czepiam się szczegółów, ale postanowiłem zapytać trenera o całą tą sytuację. Stwierdziłem, że większość zawodników kopie się po czołach całe spotkanie, a zmienia młodego zawodnika, który widać CHCE, bo widać, że miał pomysł, ale nie wychodziło. Grał jednak z pomysłem i finezją. Nieschematyczne zagrania myliły przeciwników. Trener odpowiedział, że on nie kieruje się sercem (w jego rozumowaniu emocjonalnie) i on wszystko widzi, a później jeszcze oglądał mecz na wideo i stwierdził, że dobrze zrobił. Na końcu skwitował mi, że on nie nadaje się na pierwszy skład jest za słaby (a to właśnie z Wartą Poznań to on dał fantastyczną zmianę). Później jeszcze zasłaniał się szybką zmianą w meczu z Sandecją i tu chciał zrobić podobnie. Różnica polegała na tym, że zmiana była tylko na gorsze, bo Wisła "siadła". Trener przez takie zachowanie chłopakowi na pewno nie pomógł. To jest jeden przykład. Druga kwestia to spore obciążenia w trakcie przygotowań. Często treningi były przeprowadzane dwa razy dziennie. Siłownia, basen, dużo ćwiczeń typowo pod poprawę siły i nabrania kondycji. Wszystko fajnie dobrze, tylko, że piłkarze muszą mieć czas na świeżość. Dobra, w Polsce trenuje się "lekko", ale takie tyranie piłkarzy nie służy niczemu dobremu. W sparingach sprawiali wrażenie galaretki. Wszystko było schematyczne, wyćwiczone tak bardzo, że aż przewidywalne. W meczu ze Zniczem stworzyli sobie 2 (słownie DWIE) stuprocentowe sytuacje. Żadnej nie wykorzystali, a grali ze słabym rywalem. To co mają powiedzieć teraz ? Kiedy to rywale są przynajmniej teoretycznie silniejszy. Sparing sparingiem, ale ten był traktowany przez trenera jako generalną próbę. Kolejna kwestia, "Trenerze dlaczego zagraliśmy tak słabo". Trener podsumował to tak, że cały czas grali na sztucznej murawie i teraz mają problem z graniem na trawie naturalnej. Jakbyście to podsumowali ? Dla mnie to on sobie ewidentnie robi jaja. Rozumiem zima zimą, która w tym roku nie była nie wiadomo jak ciężka, ale tłumaczenie złej gry faktem, że drużyna nie trenowała często na normalnym boisku jest niedorzeczne. Kolejna sprawa i pytanie "Czy zespół był jakoś specjalnie przygotowywany pod Olimpię?" Nie, bo nie było potrzeby.
Polska to nie zachód i tu nie ma potrzeby analizowania drużyn pod względem taktycznym (no szok). Od tego czy Wisła wygra czy nie, będzie zależała dyspozycja dnia, bo jak sam trener przyznał w I lidze rządzi przypadek i Wisła stara się grać ładnie i na poziomie, a wszystkie inne drużyny psują grę i liczą na szczęście waląc na aferę. To już trąci naprawdę buractwem. Jeśli mamy liczyć na szczęście przy utrzymaniu, to ja zaraz rzucę monetą i zobaczę co wypadnie. Sposób będzie taki sam. Nie lubiłem i nie polubię trenera Libora Pali. W grze zawodników nie było widać finezji, kreatywności, wnoszenia do gry czegoś od siebie. Wszystko było na gwałt wyćwiczone i do tego to wszystko nie wychodziło. Kolejna sprawa to podziały wewnątrz drużyny. Grupa młodych, nowych i wyjadaczy. Tak to się przedstawia i dochodzi do tego jeszcze wiele podgrup. Przykłady ? Błahe, ale dobre. Petasz przyszedł i w meczu z Elaną miał spięcie z zawodnikami rywala. Myślicie, że ktoś mu pomógł ? Nie, wszyscy stali się i patrzyli. Trener jak twierdzi upomniał drużynę, że "jeden za wszystkich wszyscy za jednego". W ostatnim meczu ze Zniczem, kolejne spięcie i znowu Petasz. Tym razem inni zawodnicy z Wisły podbiegli i co ? Nic. Zachowywali się jak dzieci w przedszkolu. Sytuacja była naprawdę nerwowa i mało co nie doszło do rękoczynu. Ja wiem, że dla kogoś to są głupie przykłady, ale czy w ten sposób nie widzimy "zgrania" ekipy. Dla mnie naturalnym odruchem, że gdy kumpel jest w potrzebie to mu się pomaga. Powinni podbiec i ogarnąć towarzystwo. Tu po raz kolejny wszystko było wyćwiczone "bo trener wcześniej kazał". Uważam, że zamiast niewiarygodnej liczby treningów to powinno się spajać zespół. Rozluźnić atmosferę, pójść na kręgle, gokarty czy co tam jeszcze jest w Płocku. To są tylko przykłady, ale moim zdaniem, gdy drużyna nie będzie jednością to będzie boiskowy budyń. Na ma ducha ta drużyna, nie ma jaj. To nie Korona Kielce, w Płocku są najemnicy. Dziś są, jutro ich nie będzie.
Olimpia pomimo, że jest w gorszej sytuacji od nas, to dla mnie nie są na straconej pozycji w sobotnim meczu. Wisła przeszła do gry dwoma napastnikami, do tego sporo piłek posyłanych jest na skrzydło. Tak będzie i teraz. Schemat prosty, skrzydło, wrzuta w pole karne i strzał głową. Szkoda tylko, że to wszystko pięknie wygląda na papierku. Olimpia z tego co wiem, ma rosłych obrońców. W meczu ze Zniczem takie głupie i proste akcje nie wychodziły to tu też mam wątpliwości o powodzenie tego planu. Za mało piłek prostopadłych. Matar który jest odpowiedzialny za rozrzucanie piłek wrzucał tylko na bezproduktywne skrzydła. Piłki prostopadłe poszły 3-4 w meczu, do tego piłki nie celne. Biliński też znacznie stracił na szybkości (efekt ćwiczeń siłowych). To samo tyczy się Daniela. Szybkości nie ma, startu nie ma, jedyne co to w miarę ogarnięta technika. My jednak musimy zaskoczyć rywala, powinniśmy być szybcy, a mecz Wisły z Olimpią może być jednym wielkim biciem głową w mur.
Co prawda drużyna z Elbląga też ma swoje problemy. Doszło do zmiany szkoleniowca. Stary trener zasłonił się lewymi papierami o złym stanie zdrowia, a tam naprawdę dostał fuchę na Ukrainie. Przyszedł trener o podobnej charakterystyce by nie marnować poprzedniej pracy. Jednak jakby nie patrzeć to najgorzej w Olimpii wygląda formacja ofensywna. Odszedł Koczon i Zaniewski i to byli zawodnicy, którzy często grali zamiennie. Jednemu nie szło, to drugi wchodził i jakoś to wszystko się ciągnęło. Teraz wszystko poszło w dół, jeśli chodzi o potencjał. Zapewne ujrzymy ustawienie jednym napastnikiem, bo szczerze mówiąc nie widzę innego rozwiązania. Uważam, że w Płocku gradu bramek nie będzie i tak właśnie typuję. Jeśli Wisła wygra, to skromnie. Bezbramkowy remis mnie nie zdziwi.
Wisła Płock - Olimpia Elbląg | Poniżej 2,5 gola [1,70] Bet365 1:1