piechu81
Użytkownik
Witam. Chcę poprosić o wyrażenie swojego zdania doświadczonych graczy blackjacka. Odwiedzając kasyno w Marriocie ostatnimi czasami wychodzę z niego z całkiem niezłą gotówką. I teraz mam pytanie czy po prostu mam zajebistego farta czy tutaj matematyka stoi po mojej stronie.
A więc po kolei. Miałem kapitał startowy 1 000 zł. Grałem na stole z minimalną stawką 5 zł, a więc za 0,5 % kapitału. I tutaj gram tzw. stawkowaniem d'Alemberta. Jeżeli przegram za 5 zł to gram za dychę później za 15 i za 20. A jeżeli wygrywam to schodzę jeden schodek w dół. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. I gdy osiągam poszczególne pułapy, tj. co 100 zł czyli 1 100, 1 200 itd. to zeruje wtedy stawkę i zaczynam od 5 zł.
Jeśli ktoś nie zbyt rozumie to co napisałem to wyjaśnie to jeszcze bardziej szczegółowo. I teraz pytanie do was: czy to poprostu zwykły fart, że nie przegrałem czy w tym przypadku uzyskuję niewielką przewagę nad kasynem?
Pozdro ????
A więc po kolei. Miałem kapitał startowy 1 000 zł. Grałem na stole z minimalną stawką 5 zł, a więc za 0,5 % kapitału. I tutaj gram tzw. stawkowaniem d'Alemberta. Jeżeli przegram za 5 zł to gram za dychę później za 15 i za 20. A jeżeli wygrywam to schodzę jeden schodek w dół. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. I gdy osiągam poszczególne pułapy, tj. co 100 zł czyli 1 100, 1 200 itd. to zeruje wtedy stawkę i zaczynam od 5 zł.
Jeśli ktoś nie zbyt rozumie to co napisałem to wyjaśnie to jeszcze bardziej szczegółowo. I teraz pytanie do was: czy to poprostu zwykły fart, że nie przegrałem czy w tym przypadku uzyskuję niewielką przewagę nad kasynem?
Pozdro ????