Wielu użytkowników przywołuje fakt, że Celtic potrafi odrabiać straty. Owszem, drużyna mistrza Szkocji na pewno lepiej czuje się na własnych śmieciach (nawet jeśli nie w Glasgow, to w Edynburgu też) i notuje tam lepsze wyniki niż za granicą, ale czy to jest wystarczający powód, żeby stwierdzić, że zespół ten potrafi odrabiać straty?
Jedyny przykład potwierdzający tą regułę jaki mi się przypomina, to rewanż z Karagandą w ubiegłym roku. W Kazachstanie Celtic grał nawet nieźle, ale był mniej skuteczny i mniej walczył, Kazachowie sprawiali wrażenie bardziej ogarniętych. Efekt - 2:0 i duża niespodzianka.
W rewanżu przyjezdni zagrali bardzo słaby mecz, jakby sami bali się wyeliminować znany zespół. Praktycznie wcale nie atakowali, dopiero w drugiej połowie mieli jakieś okazje, w tym chyba dwie piłki dwumeczowe. Cały czas przyjmowali ataki Celticu, które kończyły się groźnymi strzałami. Nic dziwnego, że w końcu Szkoci wcisnęli bramkę. Potem festiwal nieudolnej gry Kazachów trwał dalej. bramkarz Mokin darł się na kolegów bo byli objeżdżani jak dzieci, bramka na 3:0 mówi sama za siebie.
Ogólnie zespół z dalekiego wschodu wykazał brak doświadczenia na takim etapie, stąd Celtic mógł straty odrobić. Jak trafią na rywala, który będzie umiał trochę przytrzymać piłkę i sam pokusi się o groźne kontry to spokojnie odpadną.
Innych przykładów nie widzę, bo przecież nie można brać pod uwagę spotkań ligowych (tam i tak chyba Celtic z reguły szybko załatwiał sprawę, nie musiał nic odrabiać - nie sprawdzałem) albo spotkań sprzed prawie 10 lat