Norwich + Tottenham @ 2.23 Marathon
Zacznę od
Kogutów. Z meczu na mecz co raz lepiej, mała wpadka na Loftus Road przed dwoma tygodniami. Wysokie miejsce w tabeli, trzy oczka przewagi nad Evertonem w walce o Ligę Mistrzów. W niedzielę remis z Diabłami, jednak według mnie ekipa Portugalczyka zasługiwała na wygraną. Ostatni raz Tottenham przegrał na początku grudnia z The Tooffes. Ktoś ostatnio powiedział, że z szerokiej kadry Kogutów można złożyć dwie dobre ekipy
Premier League. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Villas-Boas ma ogromną możliwość rotacji składem na podobnym poziomie, jako jeden z nielicznych szkoleniowców w
Premier League. Więc nawet jeśli wyjdą "rezerwowym składem" to powinni się rozprawić już w pierwszym meczu z Leeds. Z Leeds, które ostatnio spisuje się całkiem nieźle. Na czternaście spotkań u siebie w
Championship wygrali aż dziewięciokrotnie, co czyni ich jedną z najlepszych ekip grających na swoim stadionie. Jednak jeśli mają się już zmierzyć z rywalem z wyższej półki to rozczarowują. Udowodnił to mecz z Chelsea w Carling Cup, gdzie The Blues ich zmiażdżyli aż 5:1 i pewnie awansowali do następnej rundy. Obie ekipy mierzyły się w roku 2010 w FA Cup. W pierwszym spotkaniu na White Hart Lane padł remis 2:2, a w powtórce na Elland Road górą już okazali się Koguty pewnie pokonując The Peacocks 3:1. Bez wypożyczonego z Evertonu Rossa Barkleya przyjdzie zmierzyć się podopiecznym Neila Warnocka w niedzielnym starciu z Tottenhamem. Działacze Evertonu nie wyrazili zgodę na udział swojego pomocnika w FA Cup, gdyż istniało ryzyko, że obie ekipy zmierzą się ze sobą w kolejnej rundzie. Kolejnym znakiem zapytania w ekipie Warnocka jest Luciano Becchecio, który wczoraj ogłosił, że chce odejść z Leeds. W tym sezonie w 26 meczach zdobył 16 bramek i jest ważnym punktem gospodarzy. Również wypożyczony ze Swansea Alan Tate nie zagra w starciu ze Spurs. Były obrońca Leeds oświadczył, że musiał wrócić na Liberty Stadium z powodu kłopotów finansowych na Elland Road. Wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że Koguty wygrają w niedzielę i pewnie awansują do piątej rundy FA Cup.
Czas na
Kanarków. Na samym wstępie warto odnotować, że obie ekipy dzielą aż 5 lig, Norwich grają w
Premier League, a Luton Town w Blue Square Premier. Ekipa gości jeszcze kilka sezonów temu grała razem z gospodarzami w
Championship. Widać gołym okiem zatem jak się pogorszyli. The Hatters, jak nazywani są piłkarze z miasta pod Londynem zajmują w swojej lidze szóstą lokatę, jednak ostatnio słabo spisują się na wyjazdach. Ostatni raz trzy oczka na wyjazdowym starciu zdobyli w październiku pokonując Forest Green. W trzeciej rundzie FA Cup podopieczni Garego Brabina na Kenilworth Road pokonali Wilki 1:0. Wynik na pierwszy rzut oka imponujący, jednak Wilki to już nie te same Wilki co kilka sezonów temu, już mniej waleczne, mniej efektowne. Wreszcie, jeśli chodzi o Kanarki to nie mają oni najlepszej formy, dlatego ten kurs jest taki "wysoki" jak na starcie z piąto-ligowcem. Podopieczni Chrisa Hughtona zajmują dość wysoką jak na Norwich pozycję, bo aż trzynastą. Na Carrow Road w ostatnim meczu zremisowali bezbramkowo ze słabymi Srokami 0:0. W ubiegła sobotę polegli na Anfield Road aż 0:5 z The Reds. Wcześniej na własnym obiekcie Kanarki uległy kolejno The Citizens i The Blues przegrywając w obu meczach tylko jedną bramką. Przed tymi meczami wygrali z The Latics i z Czarnymi Kotami i co istotne pokonali 1:0 na Carrow Road Czerwone Diabły! W tym meczu również dla mnie wszystko przemawia za gospodarzami, wątpię, że poświęcą się lidze, w które i tak mają w miarę pewne póki co utrzymanie.