Sezon ruszył, historyczne zawody w Warszawie coraz bliżej. O samym torze ciężko cokolwiek powiedzieć. Najważniejsze by nie było problemów z nawierzchnią, z czym w przeszłości były spore problemy. Jego długość nie różni się od torów jednodniowych, które znamy.
Cardiff - 276m, Sztokholm - 275m, Kopenhaga - 274m, Warszawa - 272m.
Ja osobiście kandydatów do triumfu widzę obecnie trzech i kolejność nie jest przypadkowa, mianowicie: Woffinden, Pedersen, Hampel
Jeśli z Woffindenem wszystko w porządku po wczorajszym dzwonie, a wydaję się, że tak, to będzie chyba głównym faworytem do zwycięstwa. Pedersen - wiadomo, zawsze głodny zwycięstw, póki startuje w
GP to będzie niebezpieczny, a teraz widać, że jest szybki i chcę znów być najlepszy. Hampel, którego fanem nie jestem, wygląda pozytywnie u progu sezonu i wydaje się być dobrze zorganizowany sprzętowo, z czym były problemy w zeszłym roku.
Poza wspomnianą trójką niebezpieczny powinien być Jensen i mimo wszystko Kasprzak z Holderem. Obaj nie wyglądają jeszcze na mocnych, ale geometria toru powinna im odpowiadać i półfinał powinien być osiągnięty.
Jeśli miałbym szukać czarnego konia, to postawiłbym na Doyle'a. Późny rozkwit potencjału tego zawodnika, ale myślę, że może parę razy zaskoczyć. Kandydata do niespodzianki upatrywałbym również w Maćku Janowskim, dla którego geometria toru powinna być wręcz wymarzona, ale wczoraj wyglądał fatalnie i raczej nie są to problemy, które zdoła rozwiązać w kilka dni.
Moje oczy osobiście będą skupione na Tomku. Wspaniała kariera w
GP, ale wydaję się, że chyba o minimum 1-2 złote medale za mało w jego kolekcji. Z luźnym podejściem może wiele ugrać, lecz nie spodziewałbym się fajerwerków, bo jak sam wspominał - chcę pożegnać się z kibicami zbytnio nie przeszkadzając przy tym Polakom ze stałą kartą w
GP.