Nie pracuje już. Okazuje się, że nie jest tak, że nie da się wygrać w ruletkę ???? Żeby to wszystkim wyjaśnić, trochę filozofii własnego autorstwa. Nie można liczyć na świętego graala. Już wiem skąd ta nazwa. Wielu poświęciło życie na znalezienie go, a umarli już mądrzejsi o jedną rzecz. Święty graal to nic innego jak... poszukiwanie. Głębokie wierzenie w coś i dążenie do znalezienia. Jednak tylko na szukaniu, śladach i nadziejach się kończy. Ważne, czy dostrzegamy coś, co mijamy podczas podróży, może doświadczenie, może zmysł matematyczny, może obliczanie szans i strategii... ważne, aby zatrzymać się w porę, chwycić coś, co po drodze znaleźliśmy i nie odejść z pustymi rękoma, a poszukiwanie graala zostawić następnym, nowym. Mój system mnie nie zawiódł do 5000 spinów. A potem? Nie wiem, bo nie chciało mi się sprawdzić ???? Dla mnie to jest graal, bo nawet jak po tych 5 tysiącach spinów bym poległ (i stracił startowe niecałe 700 zł) to i tak byłbym do przodu kilkakrotnie.
Powiem od siebie: Szukajcie Graala. Nie po to, aby go znaleźć, ale po to, aby czegoś się nauczyć, coś wyciągnąć z poszukiwania. Lata zabawy z ruletką nie poszły w piach. Jeśli idzie o niektóre aspekty, typu zrozumienie jakiegoś życiowego "zadania" opartego o statystykę, opracowania strategii czy też zmysłu przewidywania po części dała mi ruleta. I nie żebym z nią kończył. Dalej będę się bawił, ale z innym podejściem. Matma i statystyka owszem, ale spin jest jak czas a kulka jak los... nie przeliczysz na liczby. To się po prostu czuje ????
Dlatego fortunę chcę tym razem podejść z innej strony. Być może z pomocą Jaśka się to uda? ????